…
Nie wiem czy wiecie, że województwie dolnośląskim jest więcej zamków niż nad Loarą. Jeżeli zawitacie kiedyś do Jeleniej Góry, a konkretnie do uzdrowiska Cieplice, warto wybrać się zobaczyć położony nieopodal Zamek Chojnik.
Wycieczka jest o tyle fajna, że góra Chojnik, na której jest on położony, wznosi się tylko na 627 m n.p.m. – czyli jest dostępna dla każdego – nawet mało wysportowanego amatora wycieczek pieszych. A że jest eksklawą Karkonoskiego Parku Narodowego przy okazji obcujemy z pięknem przyrody.
Startujemy z Cieplic i niespiesznym spacerkiem ruszamy w kierunku wyznaczonego celu. Po drodze mijamy pola, na których rolnicy żywo krzątają się po zimie (jest kwiecień).
Jesteśmy na Pogórzu Karkonoskim, a na pierwszym planie widzimy cel naszej wędrówki – Zamek Chojnik.
Niezbyt daleko, nieprawdaż?
Po kilkunastu minutach mijamy wejście do parku narodowego, gdzie zaczynamy iść pod górę.
Podziwiamy dobrze zachowany drzewostan. Rosną tu m.in.: sosny, modrzewie, świerki i jodły. Występują liczne gatunki ptaków – w tym 4 gatunki dzięciołów.
Atrakcją samą w sobie są różne formy zwietrzałych skał, a najbardziej spektakularna z nich to skała o nazwie „Skalny Grzyb”.
Wszystkie te miejsca są bardzo ładnie opisane w postaci tablic tematycznych, tak więc nawet laicy mogą trochę podszkolić swoją wiedzę…
Tak jak napisałem, dodatkową atrakcją wycieczki jest piękna przyroda parku narodowego. Jeżeli pogoda dopisuje i mamy ze sobą lornetkę, to bez problemu zobaczymy charakterystyczny „spodek” na szczycie Śnieżki.
Po około dwóch godzinach niespiesznego spaceru doszliśmy do zamku.
Niesamowite jest to, że w średniowieczu – w wiekach, które przez wielu są uważane za czasy „ciemnoty i zabobonu” istniała wiedza pozwalająca wybudować tak duży obiekt na takiej wysokości. Pod koniec XIII wieku był tu tylko drewniany dworek myśliwski, ale już w połowie XIV istniały budynki, które widzimy w dniu dzisiejszym. Usytuowany na środku zamkowego podwórca kamienny pręgierz pochodzi z roku 1410 – czyli z czasów bitwy pod Grunwaldem.
Niestety kariera fortecy skończyła się nagle – w 1675 roku w zamek uderzył piorun, a od jego uderzenia wybuchł pożar, który strawił cały obiekt.
Obecnie w zamku mieści się karczma i ma tu swoją siedzibę Bractwo Rycerskie Zamku Chojnik. Na zamku odbywają się słynne turnieje kusznicze „O Złoty Bełt Zamku Chojnik”.
Przez bramę przeszliśmy do zamku. Niestety było już po godzinie 16 i okazało się, że w zamku nie było żywego ducha… Duchy pojawiają się około północy 🙂
Niezrażeni tym obeszliśmy zamek dookoła. I…
Warto było…
Imponująca budowla. Jeszcze raz podkreślę, że duże wrażenie zrobił na mnie kunszt wiedzy inżynieryjnej pozwalający wybudować tak dużą budowlę w takim miejscu i myślę, że realizacja ta byłaby wyzwaniem również w dzisiejszych czasach.
Zwłaszcza że od południowo-wschodniej strony dodatkowo znajduje się 150-metrowe urwisko.
Około godziny siedzieliśmy na skałach u podnóża zamczyska napawając się pięknem Karkonoszy i sobą, po czym w ostatnich blaskach zachodzącego słońca ruszyliśmy w drogę powrotną. Cała wycieczka zajęła nam około 5 godzin.
Na następny dzień pogoda się trochę popsuła, a my pożegnaliśmy gościnne Cieplice, mając nadzieję kiedyś tu wrócić…
Trochę więcej informacji o zamku i związanych z nim planach przeczytacie na stronie lokalnego oddziału PTTK – link
—