Spływ Twardzieli – Prosna, Kalisz 2016…

1
207
Spływ Twardzieli – Prosna, Kalisz 2016…

Już od kilku lat chodziło mi po głowie, by znowu spróbować sił w zimowym spływie płetwonurków – tak zwanym „spływie twardzieli”. Napisałem znowu, gdyż kiedyś już brałem udział w takowym. Był on dosyć trudny, wtedy przepłynęliśmy 12 kilometrów w lodowatej wodzie rzeki Krutynia. Jednak to zdarzenie miało miejsce 15-lat temu, i nie ma co ukrywać, byłem te 15 lat młodszy 🙂
Dlaczego Prosna? Najważniejszym motywem był fakt, że jednym z organizatorów spływu był mój zapoznany przed laty w Egipcie, kolega płetwonurek Bogdan Olejnik. Bogdan jak co roku przysłał mi zaproszenie na tę imprezę. W ubiegłym roku dopiero co wróciłem z Nepalu i dopadła mnie jakaś paskudna grypa. W tym roku ze zdrowiem w porządku, a więc nie ma na co czekać 🙂 A na czym polega taki spływ? Otóż śmiałkowie wchodzą do wody w tak zwanym kombinezonie mokrym, czyli piance do której swobodnie może wpłynąć woda. Pianki zapewniają dobrą ochronę przed chłodem, choć w zimnych polskich wodach bardziej preferowany jest inny rodzaj ubioru – tzw. suche skafandry. Tyle, jeżeli chodzi o szczegóły techniczne. Tak więc w sobotni poranek wsiadłem w samochód i udałem się na miejsce zbiórki. Dotarłem na miejsce zbiórki przed kaliskim teatrem i zaczęła się „jazda”…

Najpierw trzeba było się zarejestrować...
Najpierw trzeba było się zarejestrować…
Czy widzicie to przerażenie w oczach? :)
Czy widzicie to przerażenie w oczach? 🙂
Małymi grupkami śmiałkowie robili sobie zdjęcia...
Małymi grupkami śmiałkowie robili sobie zdjęcia… A nie ma to jak stanąć w środku :)))

Po tym wstępie cała nasza grupa, ponad 70 osób, została zapakowana do autokaru i pojechaliśmy na miejsce startu. Cały spływ był zorganizowany bardzo sprawnie, a nad zabezpieczeniem imprezy czuwała grupa kaliskich strażaków.

A tak to wyglądało okiem uczestnika, czyli moim 🙂

łodzie zabezpieczenia spływu
łodzie zabezpieczenia spływu
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Jeszcze tylko selfie, znaczy robimy dobrą minę do złej gry... :)
Jeszcze tylko selfie, znaczy robimy dobrą minę do złej gry… 🙂
I poszły konie... wodne konie :)
I poszły konie… wodne konie 🙂
Tak jak napisałem, nad bezpieczeństwem spływu czuwali strażacy - należą im się WIELKIE podziękowania...
Tak jak napisałem, nad bezpieczeństwem spływu czuwali strażacy – należą im się WIELKIE podziękowania…
Ta pani płynęła koło mnie. Tak dawała z buta, że ledwo za nią nadążałem. A nadmienię, że lekko z 15 lat ode mnie starsza. Szacunek.
Ta pani płynęła koło mnie. Tak dawała z buta, że ledwo za nią nadążałem. A nadmienię, że lekko z 15 lat ode mnie starsza. SZACUNEK.
Na koniec spływu trochę zabawy.
Na koniec spływu trochę zabawy.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
A w tle meta i czekające na nas "zmarzluchy" :))
A w tle meta i czekające na nas „zmarzluchy” :))
Wychodzimy z wody (zdjęcie organizatora)
Wychodzimy z wody (zdjęcie organizatora)

Sam spływ w moim wykonaniu trwał prawie 2 godziny i były to czas, podczas którego endorfiny stadami krążyły w moich żyłach 🙂
I napiszę Wam, że dawno mi tak żurek nie smakował jak po tej zabawie 🙂
Tegoroczny spływ był jubileuszowy – tj. dziesiąty. Czynnie uczestniczyło w nim 70 osób (w tym 9 kobiet), z których najstarsza miała lat prawie 70, a najmłodsza 13… Cieszy mnie to niezmiernie, bo w takim razie przede mną jeszcze wiele lat takich zabaw 🙂
Po wyjściu z wody cała nasza grupa udała się do restauracji, gdzie zjedliśmy obiad, a następnie odbyło się wręczanie pamiątkowych dyplomów i cennych upominków. Koszt wpisowego wyniósł 90 zł i były to znakomicie wydane pieniądze…

Odbieram dyplom...
Odbieram dyplom…
Dałem radę :))
Dałem radę :))

Jako podsumowanie napiszę tylko – ja tam za rok wrócę. A gdyby ktoś z Was chciał również, to serdecznie zapraszam – razem będzie jeszcze przyjemniej. A endorfiny gwarantowane :))

Dla ciekawskich załączam krótki filmik mojego autorstwa – tak było :))

No i jak? Do zobaczenia za rok?