Kijów – Euromajdan 3 lata później…

0
387
Kijów – Euromajdan 3 lata później…

Nie wiem czy to ma sens, ale dzisiaj ku przestrodze i nauce…

Trochę trudno ostatnio żyć w naszym kraju zupełnie bez emocji. Niestety ziściło się chińskie przekleństwo – obyś żył w ciekawych czasach. W jakiejś zapiekłej wściekłości, również u nas są jednostki, które wzywają do stworzenia muru nienawiści, do „polskiego majdanu”. Myślę, że to jest dobra chwila, by pokazać ten kijowski w dniu dzisiejszym, czyli 3 lata po tamtych tragicznych wydarzeniach.

Pierwszy raz w Kijowie byłem już w roku 2005. Widziałem jak rośnie nowe państwo i jak dumni są z niego Ukraińcy, którzy w końcu mają swój prawdziwy niepodległy kraj. Później kilkukrotnie przebywałem na terenie Ukrainy, a w 2013 roku objechałem większą jej część na motocyklu, docierając aż na Krym. Nie będę ukrywał, zawsze się tam dobrze czułem, a poza tym lubię te „wschodnie” klimaty.

Z przykrością przyglądałem się temu co działo się rok później w Kijowie, gdzie niestety spirala nienawiści doszła do takiego poziomu, że brat zaczął strzelać do brata.

Gdy okazało się, że w drodze do Iranu mam dziesięciogodzinną przerwę na lotnisku w Borysowie, bez zastanowienia postanowiłem przeznaczyć ją właśnie na odwiedzenie Placu Niepodległości.

Po przylocie na lotnisko, szybko odprawiam się i idę na autobus. Oganiam się od taksówkarzy, którzy za „tylko 20 euro” proponują podwiezienie do miasta. Po drodze napotykam marszrutkę – czyli ichniejszy busik i za 80 hrywien (około 12 złotych) jadę do miasta, a dokładnie na dworzec kolejowy Kijów Centralna, niedaleko stacji metra Vokzalna.

Po dojechaniu na miejsce wpadam w egzemplifikację „słowiańskiego chaosu” i szybko przemieszczam się w stronę metra, którym zamierzam dojechać do wyznaczonego celu.

Za kilka groszy kupuję krążko-bilety, a następnie ogromnymi schodami ruchomymi jadę na dół, do mojego peronu. W metrze panuje taki sam chaos jak na powierzchni. Jako że kilkanaście dni wcześniej wróciłem z czystego i poukładanego białoruskiego Mińska, widzę „na gorąco” różnice między tymi dwoma krajami. O ile w Mińsku każdy większy bagaż jest sprawdzany, o tyle w Kijowie można wnieść prawie wszystko. I mimo, że są ludzie, którzy zdaje się pilnują porządku, to wydaje się, że nikt nad niczym i nikim nie panuje.

ruchome schody na stacji Vokzałka

Dosyć szybko dojeżdżam do celu i wychodzę na szerokie bulwary ulicy Khreshchatyk (Chreszczatyk). Po krótkim spacerze docieram do Majdanu Niezawisłości.

szerokie Aleje Chreszczatyk

Plac Niepodległości – (Majdan Nezałeżnosti) to centralne miejsce Kijowe. Od średniowiecza odbywają się tu jarmarki kijowskie, a i w czasach dzisiejszych najważniejsze uroczystości państwowe. I właśnie tutaj, w feralnym dla Ukrainy roku 2014, nastąpiły starcia pomiędzy demonstrującymi a ukraińskim Berkutem.

statua słowiańskiego demona Berehyni

Pierwszym charakterystycznym punktem placu jaki zobaczyłem była statua słowiańskiego demona Berehyni.
Po chwili jestem na placu. Przedzieram się przez tłum sprzedawców, kuglarzy, kombatantów Majdanu (?) i dziesiątki innych ludzi. Po chwili dochodzę do miejsca, które chciałem zobaczyć. Myślę, że dalszy opis jest zbędny, wystarczą zdjęcia.

starcie nr 1 – „you must have” zdjęcie z ptakiem…
Hotel Ukraina – niemy świadek wydarzeń
Aleja – They were young and brave…
[*]
[*]
[*]
[*]
[*]
Różne źródła szacują, że podczas starć zginęło od 100 do 800 osób.
Od czasu do czasu ktoś przystanie w zadumie. Ktoś zapali świeczkę… Jednak życie toczy się dalej i pulsuje…

Pod portretami zabitych, życie pulsuje. Tak było, jest i będzie.
Plac Niezawisłości A.D. 2017
Pokemony….

3 godziny na Placu szybko mi minęły, a za następne 4 odlatuje mój samolot do Teheranu. Postanawiam wracać na lotnisko. Ach, przechodząc przez plac, jednak stanowczo odmawiam zdjęcia z pokemonami…

Gdy wracam busikiem na lotnisko, gdzieś w zakamarkach głowy kołacze mi pytanie – czy to było warte?

Kijów A.D. 2017

Mój komentarz ad hoc

A jeżeli ktoś chce zobaczyć jak „romantyczny” jest majdan tudzież inna rewolucja, to warto rzucić okiem na doskonałe i przejmujące zdjęcia Jakuba Szymczuka – tu.

Napisałbym jeszcze coś, ale nie będę tu przeklinał… Miłego dnia życzę.