…
Ostatnio stosunkowo rzadko wyjeżdżam zagranicę, a raczej eksploruję naszą piękną Polskę. Dzisiaj chcę Wam pokazać kolejne miejsce z serii Polska niezwykła – Schronisko Samotnia w Karkonoszach. Położona po drodze ma Śnieżkę ma bardzo imponującą historię – pierwsze wzmianki o „budzie do spania” pochodzą już z 1670 roku. I co najważniejsze, Samotnia dostępna jest dla każdego turysty. Nie potrzeba specjalistycznego sprzętu, nie grożą niebezpieczeństwa i w bezpieczny sposób możemy doświadczyć „piękna gór”. Jako bazę wypadową polecam wybrać leżący u podnóża Śnieżki Karpacz. Miejscowość oferuje szereg miejsc noclegowych w różnym standardzie oraz sporo fajnych knajpek. Ze swojej strony rekomenduję Restaurację Batumi serwującą doskonałą gruzińską kuchnię.
Trasa na Śnieżkę
Rankiem, po pysznej kawie, idziemy w stronę wejścia do parku narodowego. Po drodze mijamy Świątynię Wang. Budowla ta, została wybudowana ponad 800 lat temu w dalekiej Norwegii. W XIX wieku została zakupiona przez pruskiego króla Fryderyka Wilhelma IV, rozebrana i przetransportowana do Brückenberg – czyli dzisiejszego Karpacza. Co ciekawe, kościół został postawiony bez użycia gwoździ, a choć jego rekonstrukcja została przeprowadzona w sposób dosyć dowolny, to i tak uważa się go za przykład oryginalnej norweskiej budowli typu słupowego – jednej z nielicznych zachowanych w świecie.
Po chwili idziemy dalej. Jeszcze tylko krótki postój przy wejściu do Karkonoskiego Parku Narodowego, gdzie trzeba zakupić bilet wstępu (8 zł/osobę) i ruszamy w stronę Śnieżki. Na początku idziemy drogą. Jest pięknie, aż chce się śpiewać 🙂 Jedyny kłopot mamy z zalodzoną powierzchnią szlaku. A teraz niech przemówią zdjęcia… 🙂
Przez cały czas nie widzieliśmy ludzi tylko my, przyroda i mroźna zima. Dopiero nieopodal schroniska zobaczyliśmy, że nie jesteśmy sami. Dodatkowo zalegała gęsta mgła, która miejscami ograniczała widoczność do kilkunastu metrów.
Na zdjęciu powyżej, to nie są żadne tory, lecz zasypany przez śnieg szlak turystyczny 🙂 Patrząc w dół (na godzinę pierwszą) widzimy Mały Staw, a odwracając się o 180 stopni zobaczymy Samotnię.
I oto jest – cel naszej wędrówki…
Przeciskamy się przez zaspy i wchodzimy do gościnnego wnętrza budynku…
Zamawiamy ciepłą herbatę, a wierzcie mi – nie zna smaku herbaty, kto jej w górach nie pił 🙂
Samo wnętrze jest bardzo ciepłe i przytulne. W schronisku można nie tylko zjeść, ale również przenocować. Od razu postanowiliśmy, że będzie to jeden z celów któregoś wiosennego weekendu 🙂 A jeżeli ktoś jest zainteresowany, zamieszczam cennik…
Po aktualne informacje można zajrzeć na stronę internetową schroniska samotnia.com.pl
Ponieważ nie mieliśmy raków, a do tego był drugi stopień zagrożenia lawinowego, postanowiliśmy wracać do Karpacza. Jednak sporo ludzi poszło dalej – w stronę Akademickiej Strzechy.
Niespiesznie, upajając się pięknymi widokami, wracaliśmy do Karpacza. Cała wycieczka zajęła nam około 4,5 godziny.
Na dole mgła zelżała i zostaliśmy uraczeni piękną górską panoramą.
Zdążyliśmy jeszcze przejść się po Karpaczu, zjeść obiad i pojechaliśmy do domu.
Cała trasa (Świątynia Wang – Samotnia – Świątynia Wang) – około 8,5 km
Suma przewyższeń – 344 m
Suma obniżeń – 30 m
Szacowany czas przejścia – około 3 – 4 h
…
Piękne zdjęcia, muszę się jeszcze tam wybrać. Uwielbiam to miejsce 🙂
Naprawdę warto.
Odpowiadając na pytania o knajpki w Karpaczu, polecam jeszcze „Niebo w Gębie”. Tak duże porcje, że nie do przejedzenia 🙂
Comments are closed.