Barcelona – w czasach kiedy było jeszcze inaczej…

0
519
Barcelona – w czasach kiedy było jeszcze inaczej…

W Barcelonie byłem w roku 2013. Właściwie dopiero wtedy stwierdziłem, że praca nie jest najważniejszą rzeczą w życiu i zacząłem realizować moje marzenia podróżnicze. Wtedy też rozpoczęła się moja przygoda z fotografią. Zdjęcia i filmy są więc takie jakie są i musicie się nimi zadowolić bez grymaszenia :).
Wyjazd był bardzo krótki i niskobudżetowy. Poleciałem samolotem z Warszawy do położonego około godziny drogi od Barcelony „lowcostowego” lotniska Girona. Spałem za kilka groszy w hostelu, a udało mi się zobaczyć: La Ramblę z targowiskiem La Bouqeria, miejskie oceanarium i słynną katedrę – Sagrada Familia. Zapraszam do mojej Barcelony – Anno Domini 2013.

Sagrada Familia

Wycieczkę zaczynamy od Katedry Sagrada Familia. Pełna nazwa świątyni Templo Expiatorio de la Sagrada Familia (Świątynia Pokutna Świętej Rodziny) to niedokończone dzieło wybitnego katalońskiego architekta Antonio Gaudiego. Budowa została rozpoczęta w 1882, a zakończona ma być (podobno) w 2026 roku.

Wejście do bazyliki
Tysiące rzeźb i każda inna…
Trzej królowie
Monumentalne wnętrze kościoła
i przepiękne witraże…

Christus vincit. Christus regnat, Christus imperat.

Po chwili podchodzę do bramek kontroli, oddaję plecak i udaję się na wieżę.  Przez przypadek na kontroli nagrał się film (poniżej). A z wieży mam piękną panoramę na miasto.

Barcelona widziana z wieży bazyliki…
dachy, dachy, dachy…
Gaudi lubował się w różnych, niespotykanych u innych architektów detalach
cukierkowe trochę…

Gaudi słynął z tego, że jego styl był bardzo cukierkowy. W swoich realizacjach często odwoływał się do świata przyrody – roślin, zwierząt, owadów. Mnie nie odpowiada taki rodzaj sztuki, ale oczywiście każdy ma prawo do swojego gustu. Jednak Katedrę warto odwiedzić i zobaczyć, bardzo polecam. A jak wygląda możecie zobaczyć na poniższym filmiku…

Bardzo amatorski filmik, ale ostrzegałem 🙂

Następnego dnia udałem się na słynny deptak La Rambla. Obok mnie tłum nieśpiesznie spacerujących tubylców i turystów.

La Rambla
kwiaty, gazety, uliczni grajkowie i malarze

Mijam jedno z najstarszych europejskich targowisk La Boqueria i oczywiście postanawiam tam zajrzeć. Uwielbiam targowiska, a zwłaszcza ich klimat i nigdy nie odmawiam sobie przyjemności zajrzenia i kupienia czegoś lub choćby potargowania się. A widziałem ich już sporo na czterech kontynentach. Pierwsza wzmianka na temat La Boqueria pochodzi z 1217 roku. No, powiedzcie sami – targ z ośmiowieczną historią – to naprawdę robi wrażenie!
Obecnie na bazarze handluje się owocami morza, mięsem, wędlinami, warzywami, bakaliami i przyprawami. A tak bazar wygląda w środku…

słodycze
mięso
owoce morza
i niezłe jaja… 🙂

Jeżeli chcecie więcej, to La Ramblę i La Bougeria możecie zobaczyć na poniższym filmiku….

Po wyjściu z bazaru kieruję się dalej deptakiem w stronę morza. Mijam stoiska z kwiatami, kioski, ulicznych malarzy… Po jakimś czasie widzę słynną kolumnę uwieńczoną postacią Krzysztofa Kolumba. Krzysztof Kolumb – odkrywca Nowego Świata – Ameryki – pokazuje ręką na zachód.

Kolumna Kolumba – Monument a Colom

Co ciekawe na kolumnę można wjechać i z wysokości 52 metrów podziwiać tę część miasta. Zaraz za monumentem pięknymi niebieskimi refleksami zaznacza swoją obecność morze. Nadbrzeże okupowane jest przez ciemnoskórych sprzedawców wszelakich drobiazgów i złodziei kieszonkowych. Trzeba uważać na portfel, innych zagrożeń nie ma. Na wszelki wypadek przypomnę jeszcze raz, że był to rok 2013 i zagrożeń terrorystycznych nikt z turystów lub mieszkańców nie brał pod uwagę. Na nadbrzeżu kupiłem stylizowane na styl Gaudiego jaszczurki, które do dzisiaj są w moim domu i cały czas cieszą oko.

Barcelońska marina

Szybko minąłem marinę ze wspaniałymi jachtami i udałem się do następnego punktu mojej podróży, czyli do oceanarium. Kupiłem bilet wstępu za 20 euro i zanurzyłem się w świecie podwodnych atrakcji. Zapytacie pewnie, czy warto wydać takie pieniądze? To zależy, co kto lubi. Pierwszy raz miałem okazję oglądać rekiny w środowisku choć trochę zbliżonym do naturalnego, a jako czynnego płetwonurka to zagadnienie bardzo mnie interesuje. Na końcu artykułu zamieściłem filmik z wnętrza obiektu, sami będziecie mogli wyrobić sobie opinię na temat tego obiektu. W oceanarium żyje około 11 tysięcy zwierząt, reprezentujących 450 gatunków. Dookoła głównego zbiornika oglądający przesuwają się na ruchomej platformie. Podobno doświadczeni płetwonurkowie, oczywiście za dodatkową opłatą, mogą zanurkować w głównym zbiorniku. Niestety o tym, dowiedziałem się niedawno…

każdy takie zdjęcie robi, mam i ja 🙂
oglądający przesuwają się na ruchomej platformie
co by nie powiedzieć, naprawdę robią wrażenie
podwodny tunel

Po wyjściu z oceanarium do późnej nocy spacerowałem po tym pięknym i bezpiecznym mieście. A jak tam jest teraz? – nie wiem.

Nocna Barcelona

Następnego dnia, wcześnie rano pojechałem na lotnisko i wróciłem do Polski. To była śmieszna historia. Pomyliły mi się godziny wyjazdu i na spóźniłem się 10 minut na autobus. Ponieważ miałem duży zapas czasu, postanowiłem jechać następnym. Następny autobus przez wypadek na autostradzie przyjechał do Girony z godzinnym opóźnieniem. Na teren terminalu lotniczego wbiegliśmy (ja i parka Polaków) 5 minut przed odlotem samolotu. Zostaliśmy przepuszczeni do bramki właściwie bez żadnej kontroli – mieliśmy tylko bagaż podręczny. I… udało się :). To były piękne czasy i chyba już nie wrócą. Cóż…

Jeżeli dotarliście do tego momentu i macie jeszcze siłę, zapraszam na filmik z oceanarium – warto zobaczyć….