Mazury 2017. Krótki, ale piękny rejs…

0
518
Mazury 2017. Krótki, ale piękny rejs…

Czy ja Wam kiedykolwiek mówiłem, że kocham Mazury? Nie mówiłem? Nie? Jeżeli nie, to teraz mówię… 🙂 Na Mazurach mieszkał i tworzył mój ulubiony pisarz – Mistrz Zbigniew Nienacki. Jestem pewien, że i ja mógłbym tam mieszkać. O Mazurach pięknie pisał Paukszta i śpiewał Wodecki. Jedyne co mnie denerwuje w tym regionie to nasza polska aura – przez dużą część roku zimna i ponura. Ale to też ma swój urok – zwłaszcza w zimowe wieczory przy kominku. O Mazurach napisałem już na tym blogu trzy razy – Męski Rejs 2016, Pobyt w Szpitalu w Piszu i Wycieczka rowerowa po Mazurach. Tym razem jest mniej tekstu, skupiam się na zdjęciach, a jako wisienka na torcie – na końcu tego wpisu zamieszczam film. Tyle wystarczy, by nie zapomnieć jakie Mazury są piękne. A nie wiem jak Wy, ale ja za rok na pewno tam powrócę ♥ ♥ ♥

Po kilku próbach, a wręcz katastrofach, nabyłem w końcu drona, który idealnie odpowiada moim potrzebom, tak więc coraz częściej będę wplatał w moje materiały zdjęcia z powietrza. Miłego oglądania – enjoy 🙂

jez. Bełdany

Startujemy z miejscowości Ruciane Nida. Zaraz na początku składamy maszt. Przed nami mosty Rucianego i śluza Guzianka. Niestety od razu wychodzą wady łodzi. Wady na które staramy nie zwracać się uwagi. Sam wyjazd zorganizowany został na wariata, a nie jest to takie proste zorganizować żaglówkę w ostatniej chwili i w jakich takich pieniądzach. Staramy się więc nie zwracać uwagi na niedostatki łodzi, poprawiam co można poprawić i cieszymy się rejsem. W miarę szybko opuszczamy jez. Nidzkie, wpływamy na Guziankę Małą i Wielką, a następnie poprzez śluzę Guziankę na jez. Bełdany. Bełdany to długie (ponad 12 km), ale wąskie jezioro. W najwęższym miejscu ma tylko 200 metrów szerokości. Niestety mam wiatr od przodu i poruszam się zygzakami – techniką zwaną halsowaniem. Jednak niewygody i trudy wynagradzają nam piękne widoki i odgłosy grającego na wantach* wiatru.
Wieczorem stajemy na pierwszy nocleg, oczywiście jakby inaczej – na dziko. Te wieczory przegadane w świetle gwiazd przy butelce piwa lub kieliszeczku czegoś mocniejszego… Ktoś powiedział: „życie nie jest mierzone ilością oddechów, jakie bierzemy, ale momentami i miejscami, które zapierają nam dech w piersiach”… – to są właśnie takie momenty…

Mazury z perspektywy drona
jedna z małych przystani jachtowych
ale my i wielu innych żeglarzy, wolimy nocleg na dziko – na łonie natury…
zachodzące słońce, piękne widoki i miłe towarzystwo – niewiele człowiek potrzebuje do szczęścia 🙂
Zapada wieczór. Biorę mój statyw i fotografuję…
Nie wiem czy wiecie, jak piękne są kolory nocy? No to już wiecie.
stary niedźwiedź mocno śpi… :)))
jeden z noclegów
nasza żaglówka – Sportina
Mazury z lotu ptaka…

Krótki był tegoroczny żeglarski wypad. Krótki lecz treściwy. Tylko trzy noce na wodzie, w tym jedna na rozbujanych od wichru Tałtach, z piorunami raz po raz bijącymi koło nas w tle. Ale to była taka noc, która mieszczuchom przyzwyczajonym do bezpiecznego łóżka może się co najwyżej przyśnić. Gdzieś na boskim Olimpie, bogowie kłócili się i ucztowali i… kochali… A trochę tego boskiego szaleństwa zeszło nad jeziora i dało nam małą cząstkę nieśmiertelności…

Jeżeli Wam się jeszcze nie znudziło, to zapraszam na krótki film…

*wanty – stalowe liny stabilizujące maszt