…
Miałem duże szczęście. W Paryżu byłem dwa razy, w tym ostatni raz w roku 2016. Dotknąłem to miasto takim, jakim każdemu z nas wydaje się być. Mimo że akurat wtedy był stan wyjątkowy i wojsko na ulicy, miasto tętniło życiem i radością. To było jeszcze przed czasem problemów z nielegalnymi imigrantami, żółtymi kamizelkami i przed pożarem w bazylice Notre-Dame. Jaki jest Paryż dzisiaj? – nie wiem. Ale takim go zapamiętałem – jako miasto piękna, kulturalny wzorzec z Sevres Europy. Zapraszam…
Pierwszy dzień spędziłem włócząc się po ulicach miasta. Zrobiłem z „buta” około 20 kilometrów. A rozpocząłem od Łuku Triumfalnego.
Na łuku wyryte jest 386 nazwisk oficerów napoleońskich – w tym 7 Polaków. Co ciekawe Łuk pełni funkcję ronda. Chętni mogą wejść na jego szczyt.
Od strony Łuku mamy wspaniały widok na Avenue des Champs-Élysées – najważniejszą chyba ulicę Paryża…
Opuściłem plac de Gaulle (na którym znajduje się Łuk) i nadbrzeżem Sekwany ruszyłem w stronę Wieży Eiffla. Muszę Wam napisać, że uwielbiam spacery nadbrzeżnymi bulwarami. Paryż, Rzym, Porto, Warszawa – wszędzie jest pięknie i ciekawie. Oczywiście w Europie. Taki spacer w miastach azjatyckich to wielka trauma, ale o tym napiszę kiedy indziej.
Wielką atrakcją Paryża, przynajmniej dla mnie, są dziesiątki przycumowanych do brzegu barek, na których stale mieszkają ludzie.
Po jakimś czasie dotarłem do pierwszego punktu programu – do Wieży Eiffla.
Przyznam szczerze, że jak pierwszy raz byłem w Paryżu, wieża kompletnie mnie rozczarowała. Majestatyczna z daleka konstrukcja z bliska okazała się kawałkiem poskręcanej blachy.
Poza tym panowała tak gęsta mgła, że nic nie było widać… Tym razem jednak los mi to wynagrodził i przy pięknej pogodzie zobaczyłem całą panoramę Paryża, którą mogę się teraz z Wami podzielić… A więc voilà – miasto kochanków w pełnej krasie…
Na końcu widocznej na zdjęciu wysepki znajduje się replika amerykańskiej Statuy Wolności, której większa znajdująca się w Nowym Jorku siostra była darem narodu francuskiego dla narodu amerykańskiego… Trochę łatwiej ją wypatrzeć na zdjęciu poniżej…
Można się zakochać w tym mieście, nieprawdaż? 🙂
Na szczyt wieży dojedziemy windami. Tarasy są zabezpieczone – wiadomo z jakiego powodu, a na szczycie znajduje się kawiarenka i małe pomieszczenie, w którym możemy zobaczyć imć. Gustave’a Eiffela.
Następnym miejscem, do którego Was dzisiaj zabiorę jest strawiona niestety ostatnio przez ogień perła gotyckiej architektury Notre-Dame de Paris – czyli po polsku Katedra Marii Panny w Paryżu. Ta budowana przez prawie 200 lat położona na wyspie świątynia, jest najważniejszym kościołem Paryża.
Niestety w kwietniu 2019 roku katedra spaliła się. Nieoceniona strata dziedzictwa ludzkości.
Ale teraz możecie zobaczyć, jak wyglądała przed tym nieszczęsnym zdarzeniem…
Przed katedrą znajduje się pomnik legendarnego restauratora Cesarstwa Rzymskiego, człowieka od którego imienia pochodzi określenie „król” – Carolusa Magnusa – Karola Wielkiego. Karol był wielki nomen omen – liczył 184 cm – co zaliczało go w tych czasach do prawdziwych olbrzymów…
Przy okazji przypomniała mi się powieść Nienackiego – pt. Diagome Judex – o olbrzymach z czasów tworzenia się polskiej państwowości. Powieść co prawda za siermiężnego polskiego socjalizmu została uznana niesłusznie za książkę quasi pornograficzną – moim zdaniem naprawdę warto przeczytać – polecam…
Na marginesie napiszę, że uważam Zbigniewa Nienackiego za jednego z najlepszych polskich pisarzy, a jako ciekawostkę napiszę, że był on chyba jedynym w tych czasach twórcą, który utrzymywał się tylko ze swojego pisarstwa – bez żadnych państwowych dotacji…
I mimo że większość ludzi znajdujących się w kościele to byli turyści,
jednak była tam również duża grupa ludzi żarliwie się modlących, zupełnie na przekór opinii o laickości Francji. Tak przy okazji napiszę, że lubię obserwować ludzi w kościele. Na twarzach niektórych widać prawdziwą wiarę, coś czego większości nam zupełnie brakuje. Kiedyś na Malcie siedziałem obok pary proszącej Boga o potomstwo. Chyba o tym nigdy nie napiszę, ale to było dla mnie duże przeżycie…
„Our Father,
Who art in Heaven;
Hallowed be Thy name;
Thy kingdom come”
To jest nasze „Ojcze nasz”, dalej było bardziej intymnie…
W katedrze znajduje się (przed pożarem) małe muzeum z najważniejszymi artefaktami z historii Francji i nie tylko. Jak będziecie w Paryżu i jeżeli będzie to możliwe, koniecznie odwiedźcie to miejsce…
Jako ciekawostkę napiszę, że obok katedry znajduje się miejsce poświęcone naszemu polskiemu papieżowi Janowi Pawłowi II.
Moi drodzy, wystarczy tej wycieczki na jeden raz. W następnej części zabiorę Was do najpiękniejszej moim zdaniem galerii świata – Musée d’Orsay. Przyznam, że gdybym miał 7 żywotów niczym kot, jeden mógłbym tam spędzić. Zabiorę Was również do Luwru – dawnego pałacu królewskiego…
A tymczasem, jeżeli macie niedosyt Francji, zapraszam Was do ciekawego miejsca – do podparyskiego miasteczka Beauvais. No i oczywiście lajki i pozytywne komentarze mile widziane 😛
Do usłyszenia…
…
[…] Paryż – miasto pełne miłości i sztuki… cz. 1 […]
Comments are closed.